Hej, dziś chcemy Cię zabrać w podróż z Martą Kolanowską, która na krańcach świata poszukuje swoich pięknych storczyków – chcemy, abyś zobaczył jaka jest perspektywa storczykarza. Czy zajęcie to jest satysfakcjonujące? Tak. Czy jest ono trudne? Przekonaj się razem z nami, czytając poniższą opowieść Marty o jej badaniach terenowych.
Perspektywa storczykarza: „O gorącym wypoczynku w przyjemnym klimacie można zapomnieć”
Wielu ludziom badania w tropikach kojarzą się z eksploracją przyplażowych barów i zamawianiem drinków z palemką. Mam dla Ciebie złą wiadomość. Eksplorując tropiki bądź gotowy na deszcz – dużo, dużo deszczu. W wielu regionach nawet w porze suchej nie zostanie na Tobie sucha nitka 😜.
Perspektywa storczykarza: „Kalosze – niezbędnik badacza tropików”
W tropikach jest mokro, w lesie tropikalnym jest bezsprzecznie mokro i łatwo tam ugrzęznąć. Także szykując się na wypad w okolice równika, zapomnij o sandałkach, a zabierz kalosze! Kalosze nie tylko pozwolą Ci (czasami) zachować suche skarpetki, ale również ochronią przed zwierzętami, mogącymi zaatakować powyżej kostki. Powyższa zasada traci na znaczeniu, jeżeli tak, jak ja kiedyś, będziesz błądzić po przesmyku Darién, gdzie co chwilę trzeba przekraczać rzekę. Wtedy częste wylewanie wody 🌊 z kaloszy jest murowane.
Perspektywa storczykarza: „Maczeta – Twoja przyjaciółka”
Powszechnie wiadomo, że lasy tropikalne są znacznie bardziej bogate w gatunki roślin niż lasy strefy umiarkowanej. Generalnie są one rajem dla botanika. Jest tylko jedno „ale”. Otóż eksploracja takiego lasu to nie lada wyzwanie. Przebrnięcie przez gęsto zarośnięty podszyt lasu wymaga użycia maczety. Taki sprzęt można przewozić w bagażu rejestrowanym (nie próbuj brać do bagażu podręcznego). Jednak problemem może okazać się ostrzenie takiego „nożyka” w Polsce. Osobiście polecam wizytę w zakładach zajmujących się dorabianiem kluczy – nigdy się na nich nie zawiodłam 😊.
Perspektywa storczykarza: „Jak tu się nie zgubić”
Wydaje Ci się, że wyjście do lasu z „lokalsem”, często nieźle opłacanym, to gwarancja sukcesu bezpiecznego przemierzania tropików? Moje doświadczenia są nieco inne. Najbardziej zaskakujące było zagubienie się w terenie przewodnika już pierwszego dnia wyprawy… A jak to wyglądało można zobaczyć tutaj:
Perspektywa storczykarza: „Nowy gatunek pod nogami”
Najbardziej zaskakujące odnalezienie nieznanego gatunku, przydarzyło mi się podczas wyprawy do Darién. Ponieważ lokalny przewodnik zgubił się już pierwszego dnia wyprawy, grupa zadecydowała się na podążanie wzdłuż rzeki. Mieliśmy nadzieję natknąć się na jakąś wioskę, w której znajdziemy schronienie i jedzenie. Wszyscy byliśmy zmęczeni, poddenerwowani i generalnie w słabych nastrojach. Aż tu nagle, na małej gałęzi, która odpadła z drzewa i zawisła nad rzeką – ukazał się nam storczyk 🌟. Był całkowicie nowy dla nauki. Od miejsca odnalezienia otrzymał nazwę Epidendrum dariense.
Perspektywa storczykarza: „Byle do celu, czyli nietypowy transport”
Popularne metody transportu, takie jak samochód czy autobus, często nie są odpowiednim wyborem, jeżeli człowiek chce się dostać do ciekawych miejsc. Pomijam styl jazdy uprawiany w Ameryce Południowej. Trzeba tu mieć nieprzebrane pokłady spokoju i opanowania, żeby prowadzić auto w większości dużych miast tego regionu. W Kolumbii chyba najdziwniejszym pojazdem, którym się poruszałam było coś, co powstało z połączenia motocykla i drezyny 😉. Jednak w regionie Amazonii numerem jeden pozostają łodzie. Na większych łodziach trudno jest o dobrą miejscówkę. Gdy podróżowałam ze znajomymi do Darién, trafiło nam się miejsce między kuchnią a toaletą.
Perspektywa storczykarza: „Jedz co jest i nie wybrzydzaj”
Oczywistym jest, że podróżując po świecie mamy okazję spróbować wielu lokalnych przysmaków. Uwielbiam wypijać wodę z kokosów i przepadam za kolumbijską bandeja paisa, ale o niektórych doświadczeniach kulinarnych wolałabym zapomnieć. Larwy chrząszczy z rodzaju Rhynchophorus zdecydowanie nie należą do moich ulubionych potraw. Podczas gdy w trakcie wyprawy do Darién skończyły nam się zapasy, zmuszeni byliśmy złowić w rzece co się dało. Dlatego powstała z tego ciekawa zupa. A ognisko, na którym się gotowała pomogło również wysuszyć skarpetki 🧦.
Perspektywa storczykarza: „Co Ci to przypomina?”
Osoba, która odkryła nowy gatunek i chce go oficjalnie opisać, musi spełnić szereg warunków. Jednym z nich jest nadanie nazwy. O ile kodeks nomenklatury botanicznej zaleca nadawanie nazw opisowych. Mają one przede wszystkim podkreślać unikalne elementy wyglądu nowo odkrytej rośliny, to o tyle czasami trudno jednym słowem przedstawić taką wyjątkową cechę. Osobiście najczęściej nadaję nazwy odnoszące się do obszaru występowania nowego gatunku. Bywa, że dedykuję je osobom, które przyczyniły się do odnalezienia nowości. Są jednak sytuacje, kiedy pomysł na nazwę pojawia się w głowie automatycznie. Opisany przeze mnie Telipogon diabolicus, którego prętosłup (organ powstały ze zrośnięcia słupka i pręcików) w mojej opinii wyglądał jak twarz (morda?) diabła 😈, otrzymał nazwę nawiązującą do tej szczególnej cechy.
Perspektywa storczykarza: „Jak znaleźć storczyka”
Na koniec jeszcze to, co większość kojarzy aporpo storczyków (orchidee) ze sklepowych półek. Mają one spore kwiaty, zebrane w długie kwiatostany i wydaje się, że nie sposób nie zauważyć takiej rośliny podczas eksploracji lasu tropikalnego. Niestety, to nie jest takie proste. w przeciwieństwie do ogólnego poglądu, duża część gatunków to małe roślinki z kwiatami o średnicy kilku milimetrów. Zauważenie takiego storczyka pośród mchów, porastających drzewa może być trudne. Z drugiej strony, storczyki z rodzaju Sobralia mają często po kilka metrów wysokości, a ich kwiaty zebrane są na szczycie. To zdecydowanie utrudnia ich pobranie i zbadanie.
W podsumowaniu niewiele możemy dodać. Marta wyczerpała temat. Pozostaje jedynie odpowiedź na podstawowe pytanie: „Czy praca badacza w terenach tropikalnych jest trudna?”. Ale to już chyba sam wiesz. Czy jest ciekawa? Marta Kolanowska, nasza stroczykmistrzyni, mówi: „Pewnie, że tak!”
Opracowanie: Marta Kolanowska
Redakcja: Iza Kołodziejczyk